
Rocznica katastrofy państwa polskiego.
Była to katastrofa, która poruszyła do głębi miliony polskich serc, albowiem naród nie mógł przeboleć i pogodzić się z tym upodleniem, które było jej źródłem. I z tego powodu tysiące Polaków czekały całymi godzinami by oddać hołd parze prezydenckiej i pozostałym ofiarom katastrofy.
Ducha tamtych dni najlepiej uważam oddaje tekst Tomka Pernaka ps. Rolex, pt.W imię "Żelka" (chodziło o „ młodego wykształconego z wielkich miast” posła PO, Sebastiana Karpiniuka, który wraz z innymi zginął pod Smoleńskiem).
Rolex pisał wówczas:
Poświęciłem posłowi Karpiniukowi jeden wpis w całości, kilka ironicznych uwag w kilku innych wpisach, jeden fotomontaż. Nie miałem z powodu tej krytycznej, przeszłej już niestety, działalności, wyrzutów sumienia; nigdy nie przekroczyłem bowiem granicy szacunku dla człowieka i intymnej, pozapublicznej sfery Jego życia. Biłem w to, co wystawione na publiczny widok służy do bicia: polityczny image.
Jego śmierć musiała zmienić tę optykę, choćby z tego powodu, że nie żyjąc, przestaje się być „młodym, wykształconym, z wielkich miast”.
Przez ten fakt bycia przeszłym obiektem moich kpin stał mi się jednak w jakiś sposób bliski.
Pod Smoleńskiem zginął Poseł na Sejm Rzeczpospolitej Sebastian Karpiniuk.
(...)
Nachalna, tępa, stalinowska propaganda od pierwszej minuty (fałszywie wskazanej) po tragedii wmawia nam jedyny słuszny, szyty na polityczne zamówienie komunikat, a wkoło tego komunikatu uwijają się jurgieltnicy, którzy nie cofną się przed żadnym oszczerstwem, żadną ingerencją w ból, byle zachować jurgielt.
Dlatego nie przestanę pytać, dociekać i przypominać. A jeśli miałbym sobie znaleźć jakiś szczególny powód, by obiecać obecnym polskim władzom, że będę im czujnie patrzył na ręce, mediom, że zapamiętam, kto i kiedy manipulował, kłamał i preparował informacje dla potrzeb prowadzonej obrzydliwie walki o dostęp do miski, to niech tym powodem będzie pamięć o pośle na Sejm Rzeczpospolitej Sebastianie Karpiniuku.
W imię Żelka!
Powszechne wówczas poruszenie polskich sumień wywołało również – bo zapewne musiało – niespotykane wcześniej w swoim bestialstwie paroksyzmy piekła. Nie chcę się o tym rozpisywać, chyba wszyscy pamiętają osiłków sikających do zniczy na Krakowskim Przedmieściu, krzyż z puszek po piwie „Lech”, a także ten goraczkowy pośpiech, nakazany przez panią prezydent Warszawy, z jakim zabierano palące się wciąż znicze czy wciąż świeże tulipany. Polacy nie stali się wówczas PiS-owcami, po prostu chcieli być razem i chcieli w tradycyjny, polski sposób dać wyraz swoim emocjom – i to właśnie doprowadzało do szału antypolskie i antycywilizacyjne bydło.
Pamiętam ówczesnego członka (scil. penisa) wysuniętego na czoło PO, Janusza Palikota, u którego już wcześniej zanikła była różnica między otworem gebowym a odbytem, a który wystraszywszy się tych tłumów, zapadł był niczym pod ziemię i dopiero po pewnym czasie, kiedy zrozumiał, że Polacy tkwią w zadumie i modlitwie i nikt nie mysłi o tym, by obić skurwielowi ryja, wypełzł znowu spod kamienia i jak pies do wymiocin, tak on powrócił wówczas to swoich werbalnych ekskrementów.
Minęło osiem lat, tyle wiemy o przyczynach katastrofy co i wtedy, zbladły kłamstwa komisji Millera, ale i funta kłaków niewarte okazały się ustalenia komisji niezłomnego skądinąd pana Macierewicza, której jedynym REALNYM skutkiem było usztywnienie się Rosjan w sprawie zwrotu wraku samolotu.
Osobiście myślę, iż przyczyną katastrofy był zamach, przy którym musiały być zaangażowane również służby w Warszawie, a który być może jest pieczęcią na strategicznym przymierzu prusko-ruskim a może i szerszym?
Historia powtórzyła się, bynajmniej nie jako farsa, ale jako kolejna tragedia: być może tak jak zamach w Gibraltarze był pieczęcią na sojuszu brytyjsko-sowieckim (skąd niedawne, kolejne utajnienie przez Londyn dokumentów w tej sprawie na kolejne 50 lat, a po nich będzie zapewne kolejne 50).
Katastrofa smoleńska powinna uczyć nas, w jakiej geopolitycznej pułapce znajdujemy się od wielu lat i jak nic nie znaczymy dla nikogo – ani dla NATO, ani Amerykanów, ani UE, ani nawet Żmudzinów uzurpujących sobie miano Litwy (por.Prezydent Grybauskaite: Niemcy pozostaną najważniejszym partnerem Litwy – wrzesień 2017).
Co tymczasem mówią rządzący? Z ust naczelnika usłyszelismy podczas rocznicowych obchodów:
„Za chwilę pójdziemy pod pomniki, to będzie uwieńczenie naszego zwycięstwa, warto było, przysłużyliśmy się ojczyźnie, godności Polaków”.
Zwyciężyliśmy? Niestety, nie, przegraliśmy, albowiem postawiony po 8 latach pomnik nie jest zwycięstwem, jest co najwyżej świadectwem odczłowieczenia tych wszystkich łajdaków, którzy tak walczyli z samą jego ideą.
Przegralismy i przegrywamy nadal i z tą władzą już niczego nie jesteśmy w stanie wygrać – zgrali już wszystko łącznie z nadużywaną kartą smoleńską, a teraz zachowują się tak, jakby chcieli do czasu wyborów doprowadzić do skrywanych przed narodem faktów dokonanych.
Wierzę, że jeszcze zdołamy wygrać – ale to juz będzie inne rozdanie.
Nie zadał sobie trudu aby przeczytać notkę, o zrozumieniu nie ma co wspominać. Może odpowiedziałby na pytanie dlaczego partia i rząd nie wyjaśniły do końca przyczyn katastrofy albo nie przyznały, że nigdy tego nie zrobią?
Pozdrawiam
5*
Kaczyński przed WSI chowa się pod żydowski parasol i właśnie zaczynamy za to płacić.
I właśnie dlatego nie są to nasze rządy
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/anna-maria-anders-odpowiada-na-zarzuty-faktu/k5cp698
O PO w ogóle nie wspominam, bo to zwykli ( a raczej niezwykli) złodzieje i kryminaliści - Pan NIKT sarkastycznie chwali ich za "szczerość" - każdy czerwoną szminką miał na czole wypisane "ZDRADA"
W 2015 sam głosowałem na PiS (podobnie jak wcześniej), ale niestety dłużej nie mogę, bo partia ta wprowadza nas w geopolityczną pułapkę bez wyjścia - pan prezes mówił swego czasu o odejściu od "impossybilizmu", ale od słynnej kolacji szabasowej u Jonny Danielsa i rekonstrukcji rządu właśnie w taką wszechogarniającą niemoc popadł
pozdr
https://pbs.twimg.com/media/DamcTMBWkAM1LA2.jpg