
„Los swej ironii względem nas dalej pomknąć [ / posunąć ] nie chciał – może też i nie śmiał”
Znane te słowa pochodzą z „Powstania narodu polskiego 1930 i 1931” autorstwa Maurycego Mochnackiego, uczestnika i kronikarza powstania listopadowego.
Warto zapoznać się z ich szerszym kontekstem:
Stanisław Cat-Mackiewicz w książce „Był bal” obszernie cytuje:
Ale tenże Mochnacki na stronie 150 tomu I swej historii powstania charakteryzuje Wielkiego Księcia [ Konstantego Pawłowicza Romanowa ] w sposób następujący:
„To straszydło żaków, Żydów i wszetecznic, którym kazał głowy golić; ten szpieg niespokojny, trwożny, tysiącznym podsłuchujący uchem ciche szemranie kraju, głośne narzekania i pokątne zmowy; ten kat polskich żołnierzy, którym jeden guzik nie w swoim miejscu przyszyty, jedno wykrzywienie stopy, tornister źle przymocowany albo rdza na bagnecie odejmowały honor, wolność i życie; ten dozorca i architekt, więzień stanu, szafarz rózg i pałek; ta różnorodna, różnokształtna mieszanina złożona z atomów Iwana Groźnego, Pawła, Galby i Metternicha; ten punkt w hierarchii jestestw średni, wątpliwy i niepewny, między dwoma kończynami u kresu, gdzie ustaje plemię zwierząt a ród ludzki się zaczyna – połowa małpy, połowa człowieka, którego azjatyckiej fizjonomii, rysy Kałmuka, zamiast brwi szczecina, nos poddarty w górę i spłaszczony, akcent chropowaty, zakrztuszony, walczyły z wyrazem europejskiej twarzy, z postawą wytoczoną i kształtną; to uosobnienie dzikiej Moskwy, jaka się na potomne czasy rozwnuczyła pod jarzmem Mongołów, to wcielenie ducha tej Moskwy, jej instytucji, obyczajów, historii – władało Polską przez lat piętnaście. Los swej ironii względem nas dalej pomknąć nie chciał – może też i nie śmiał”.
( za kresy.pl )
No właśnie! Ale to ten azjatycki cham z kałmuckim ryjem miał żonę Polkę i kochał swoje miniaturowe Królestwo Polskie, bronił jego niezależności zarówno przed swoim młodszym bratem, Mikołajem I jak i partią antypolską w Petersburgu, zaś jego „pruski dryl” uczynił z armii Królestwa najlepsze wojsko na Kontynencie. Pod jego namiestnictwem i pod berłem Mikolaja były szanse na okrzepnięcie Królestwa ( mimo nieudacznictwa i fiskalnego zdzierstwa ministra skarbu, ks. Druckiego-Lubeckiego ) oraz na przyłączenie ziem zaboru pruskiego, a nawet Pomorza, co niewątpliwie doprowadziłoby do zapaści i być może likwidacji Prus, oraz naturalnego odzyskania przez Polskę niepodległości kilkadzisiąt lat wcześniej i bez zniszczeń. Jednoczesnie przeżyłaby polskość na wschodzie, na tzw. ziemiach zabranych, zas przez kresy wschodnie rozumielibyśmy dziś np. Smoleńsk.
Kalmucki ryj mial wszelako jedną wadę – traktował Polaków w taki sam sposób, w jaki traktował Rosjan i dlatego musieliśmy dokonać całkiem udanego samobójstwa ku uciesze Prusaków, Anglików, Belgów, Francuzów i partii antypolskiej w Petersburgu.
Jak w anegdotce: zamarzł ptaszek i padł przy drodze. Prowadził chłop poboczem konia i tak się złożyło, że obrzucił ptaszka ciepłym łajnem. Ptaszek szybko odtajał i próbował się wygramolić ... i przyszedł mu z pomocą kot, podal łape, wyciągnął z nawozu i pożarł. Morał zas jest taki, że nie każdy, kto nas obsrywa jest naszym wrogiem, i nie każdy, kto nas z gie wyciaga jest naszym przyjacielem.
PS
Warto pamiętać, że Napoleon, który wpadł do polskiego hymnu jak Piłat w Credo, a który rzekomo dał nam przykład jak zwyciężać ( wytraciwszy 90 tys polskiego żołnierza podczas „wojny polskiej” 1812 ), nigdy nie zdecydował się na przywrócenie Królestwa Polskiego ( ba, nawet Księstwo było tylko Warszawskie ) żeby nie zadrażniać cara – dopiero ten sam car, Aleksander I Romanow przywrócił imię Polski na mape Europy podczas Kongresu Wiedeńskiego, wbrew protestom Francuzów i Anglików.
Wszelkie tego typu analogie są chybione, ale dziś taką gorszą wersją cara jest Putin, zaś Amerykanie i Anglicy robią wszystko, by sprowokować kolejną „wojnę polską” ( czyli „w polskim interesie” ) z Rosją.
Po śmierci Zajączka, na polecenie Księcia Konstantego, wprowadzano w szkoleniu żołnierzy styl paradny, popularny wówczas w Rosji, zaczynając od gwardii a potem w garnizonie warszawskim. Zaprzestano tego typu szkolenia po stratach armii rosyjskiej w wojnie z Turcją. postanowiono powrócić do starszego typu szkolenia. Sukcesy strony Polskiej na początku powstania wynikają że Rosjanie mieli tego typu szkolenie dłużej niż Polacy, dodatkowo jednostki na prowincji nie wprowadziły tego typu szkoleń. Powołani rezerwiści działali według starych procedur, a od nich uczyli się nowi rekruci.